Menu
lifestyle / rozwój

Kreatywność ma zapach mandarynek, papieru i ciepłego swetra – o tym co mnie inspiruje ♡ [+konkurs]

Ilekroć ktoś mnie pyta skąd się wzięło Mavelo to odpowiedź jest dla mnie oczywista – potrzebowałam miejsca, gdzie będę mogła robić projekty inne niż te, które wykonuję do pracy. A ilekroć ktoś pyta „skąd te pomysły?” to czasami sama nie wiem i próbuję rozszyfrować własny schemat działania. Bo nie zawsze mam ten flow do tworzenia, więc sam  też szukam punktów zaczepienia. Na tworzenie się pasji ogromny wpływ miało na mnie dzieciństwo i kiedy myślę o tych kreatywnych momentach to silnie wiążę z nimi dobre emocje i piękne, otulające zapachy.

Jesień i zima to dla mnie pory roku, w których w dzieciństwie tworzyłam najwięcej. Powody są proste – lato spędzało się na dworze, a oprócz tego to Mikołaj przynosił zawsze najlepsze, kreatywne prezenty: książki, kredki, farbki, modelinę i wiele innych różności. W paczce oczywiście nie brakowało grubych skarpet, słodyczy i mandarynek, trafiał się też ciepły sweter Taki mikołajowy standard – do tej pory uwielbiam paczki, które przygotowuje moja Mama św. Mikołaj.

O ile teraz bez problemu w każdym momencie można iść do sklepu i kupić to wszystko, tak wtedy były to prawdziwe rarytasy! Dlatego z tamtego okresu mam książki, których nigdy się nie pozbędę, cały czas mnie inspirują i są źródłem kreatywnych pomysłów. Może zabrzmi to banalnie, ale cieszę się z tego, że mam tyle papieru do rysowania ile dusza zapragnie, a jeżeli zedrę kredki do cna (albo pogryzą je psiaki ) to mogę od razu iść kupić nowe. Kiedy byłam mała to te wszystkie nowości były zarezerwowane właśnie na wyjątkowe okazje i były wyczekiwanymi prezentami. Z perspektywy czasu myślę, że to miało niesamowity urok.

Lata 90 – czasy mega kreatywne!

Te czasy przebiegały dla mnie pod hasłem „jak z niczego zrobić coś ” . Wykorzystywałam stare dokumenty taty (niezadrukowany tyły kartek były idealne do rysowania ♡ ), przeczytane gazety (papier mache), nikomu niepotrzebne pudełka albo to, co było w kuchni (masa solna). Doskonale pamiętam zimowe dni, kiedy obierając mandarynki i zajadając się ciastem korzennym tworzyłam nowe projekty – tekturowe domki, ludziki z masy papierowej, pająka z klosza lampy czy lampion na roraty. Wszystko w mojej głowie było do zrobienia – każdy odpadek miał potencjał kreatywny! Pamiętam, że nawet stworzyłam plan zbudowania samochodu (miał to być przerobiony drewniany, popsuty wózek) – wyobrażałam sobie jak jadę tą super bryką po mieście Chyba naoglądałam się wtedy „Krecika”, który jeździł miniaturowym autkiem.

Czy domki powyżej czegoś Wam nie przypominają? Jest wiele rzeczy na tym blogu, które mają nawiązania do mojego dzieciństwa. I te inspiracje przyszły same, dopiero kiedy przywiozłam od rodziców stare książki zorientowałam się, jak dużo pomysłów publikowanych na Mavelo to moja interpretacja projektów z tych cudnych publikacji. Gdyby ktoś 20 lat temu powiedział mi, że będę robić TAKIE RZECZY z papieru i do tego uda mi się jeszcze na tym zarobić to skakałabym pod sufit. Pomyślałabym, że będę mieć w przyszłości najlepszą pracę pod słońcem. Odkąd pamiętam darzyłam papier wielką miłością Zapach papieru – książek, gazet, kartek, papieru mache – to zapach kreatywności Moje najukochańsze książki związane z tą tematyką to „Wielka Księga Papieroplastyki” i „Każde dziecko to potrafi”.

Kreatywność pachnie mandarynkami i ciepłym swetrem #zapachmamoc

Kojarzycie zapach przedświątecznych porządków? Czuć taką świeżość w domu – zawsze do prania idą zasłony, firanki, koce. Moje ciepłe swetry mama suszyła na kaflowym piecu, a zapach prania roznosił się w całym domu. I mandarynki na stole, obowiązkowo! To zapachy, które zdecydowanie kojarzą mi się z tą porą roku. A kiedy na dworze było zimno i ciemno, najlepsza formą czasu były właśnie zajęcia kreatywne. 

Do mnie Mikołaj przyszedł w tym roku nieco wcześniej i przyniósł mi wielkiego pluszowego misia i pięknie pachnące płyny do płukania tkanin Coccolino Intense. Uwielbiam kiedy moje ubrania, koce czy poduszki delikatnie pachną bo buduje to miłe skojarzenia. A swoją drogą w latach 90 marzyłam o wielkiem miśku Coccolino!

Śmiechu przy tych zdjęciach było co nie miara bo okazało się, że czarne mordy bardzo chcą wszystko zobaczyć i powąchać (a nawet polizać!). Całą Mavelową ekipą stwierdziliśmy, że zapachy Coccolino są super i miło się kojarzą. Poszłam za ciosem i na fali tych zachwytów jestem na etapie negocjowania z Truflą, czy wypranie psiego posłanka jest dobrym pomysłem? Póki co mamy na ten temat odmienne zdania

Jak wiecie kocham zwierzaki – te prawdziwe i te pluszowe – tak było odkąd pamiętam. Jako bonus zdradzę Wam taki sekret, że dawno temu razem z moim kuzynem organizowaliśmy Sylwestra dla Miśków – była domówka, przednia impreza! Oboje mieliśmy pokaźne kolekcje tych pluszaków. Punktem honoru było to, kto ma bardziej okazałego miśka. No dzisiaj to wygrałabym bez dwóch zdań!

Konkurs! A jaką rolę w Waszym życiu odgrywa zapach?

 

Pełna pięknych zapachów przesyłka z Coccolino Intese zainspirowała mnie do opowiedzenia Wam o moich kreatywnych wspomnieniach. Teraz Wasza kolej, jestem bardzo ciekawa Waszych historii! Opowieści przywołanych przez piękne zapachy – może są to niepowtarzalne święta albo wyjątkowe wakacje? Na autorów 3 najbardziej kreatywnych odpowiedzi czekają nagrody ufundowane przez markę Coccolino, w skład których wchodzą:

  • Płyny do płukania tkanin Coccolino Intense
  • Miś Coccolino (o wysokości około 20 cm)

Odpowiedzi zostawcie proszę w komentarzach, z przyjemnością przeczytam każde wspomnienie ♡

Na zgłoszenia czekam do 3  grudnia 2017 do godziny 23:59, wyniki zostaną opublikowane w tym wpisie, 6 grudnia

AKTUALIZACJA! Czyli wyniki konkursu

Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie zgłoszenia, wszystkie Wasze historie Przeczytałam z miłą chęcią i uśmiechałam się przy nich do komputera – są takie ciepłe, niepowtarzalne i… pachnące!  Wybór nie był łatwy i najchętniej rozdałabym więcej upominków. Ale do rzeczy – wyróżnione zostały 3 historie, a ich autorki to:

  • Przestrzeń Kobiety
  • Ania (prg***@gmail.com)
  • Jola A

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział w zabawie, dziewczynom gratuluję – skontaktuję się z Wami niebawem mailowo


Nie jest żadnym odkryciem, że wiele wspomnień z dzieciństwa ma wpływ na naszą teraźniejszość – pracę, pasje, na tworzenie atmosfery w domu czy podejście do świata. Warto w sobie te wspomnienia pielęgnować i wracać do nich, a czasem nawet analizować. Po rozmyślaniach nad latami 90 i przygotowaniu tego wpisu utwierdzam się w tym, że mam najwspanialszą pracę na świecie i robię dokładnie to, co zawsze chciałam robić. 


Wpis powstał przy współpracy z marką Coccolino.

29 komentarzy

  • Marta Świątek
    27 listopada 2017 at 10:52

    Do niedawna nie przywiązywałam specialnej uwagi do zapachu. Owszem lubiałam zapach frezji, drozdzowego ciasta mojej babci.
    Ale od kad zostalam mama, jest zapach, ktory kocham, ktory daje mi poczucie spełnienia- zapach mojego maluszka- chcialabym go zapakowac do sloika i schowac na lata, kiedy wyfrunie juz z rodzinnego domu. To zapach oliwki, ktory wchlonal sie w ubranka, kremiku do twarzy…

    Jest tez w moim domu czlowiek, dla ktorego zapach jest niezywkle wazny- to moj maz! A dlaczego? A dlatego, ze ze wzgledu na dolegliowsci hmm „nosowe” i od kilku lat nie czul ani smaku ani zapachu. W zeszlym tygodniu przeszedl operacje i wszystko wraca do normy, mam zamiar uczynic mu grudzien najbardziej pachnacym w calym zyciu! Cynamon, zapach piernika, ozdoby z pomaranczy i gozdzikow, gałazki igliwia z kazdym kącie- zaczynam juz pierwszego grudnia, zebysmy wszyscy mogli nacieszyc sie zapachem grudnia i swiat!
    Sciskam serdecznie i życze mnostwo zyczliwosci na kazdy dzien ❤❤

    Odpowiedz
  • Magda
    27 listopada 2017 at 11:17

    Najpiękniejsze zapachy, to te które pamiętam z dzieciństwa. Wakacje spędzałam u babci na wsi, babcia sama piekła chleb, a zapach świeżego pieczywa wypełniał cały dom. To nie był zapach, taki jak w piekarni. To był prawdziwy, wiejski chleb. Na zakwasie, pachniał i smakował niesamowicie. I codziennie rano razem z siostrami i babcią jadłyśmy ten chleb – z masłem, popijając mlekiem prosto od krowy Tak właśnie kojarzy mi się lato i dzieciństwo – z wakacjami u babci, z zapachem, którym pachniał jej dom – to były moje najpiękniejsze wczasy.

    Odpowiedz
  • ElaEla
    27 listopada 2017 at 16:42

    Uwielbiam otaczać się pięknymi zapachami, kolekcjonuję wszystko co pięknie pachnie – perfumy, balsamy, pudry. Kiedy byłam małą dziewczynką moja mama miała pięknie pachnący puder sypki. Nie pamiętam marki ani nazwy, ale trzymała go na specjalne okazje.Lubiłam siadać z nią przy lustrze i obserwować jak się maluje. Puder mieścił się w niewielkiej metalowej puszce w kolorze miedzianym, jego boki były ażurowe, a na wierzchu miał emaliowany rysunek – twarz kobiety w chustce i okularach. Mama na większe wyjścia używała tego magicznego pudru – puszkiem zawsze otarła mój nos i policzki, a ja czułam się wtedy jak prawdziwa księżniczka Drobinki mieniły się w świetle, a ja zakładałam plastikową koronę i chodziłam dumna i pachnąca.
    Dzisiaj, kiedy sama jestem mamą również dbam o zapachowe rytuały z moimi córkami- nie mam co prawda tak magicznego i pachnącego pudru, ale kiedy idziemy razem na miasto perfumujemy się wszystkie – otulamy się zapachową mgiełką i ruszamy na podbój świata

    Odpowiedz
  • ruda
    27 listopada 2017 at 19:22

    Uśmiecham się Głównie do siebie, ale do Ciebie też Aż muszę podzielić się wspomnieniem… dotyczy Ono Ciebie i Coccolino właśnie.Nie wiem ile lat temu to było – strzelam że około 15. Pewnie nie pamiętasz, ale kiedyś pożyczyłam Ci sweter ( okoliczności niestety sobie nie przypomnę). Taki szary, robiony ręcznie na drutach golf z trójkątny wzorem z przodu. Robiła go moja mama za swoich panieńskich czasów, więc już wtedy miał ponad 20 lat i czasy świetności za sobą. Kiedy mi go oddalaś śmiałyśmy się z mamą, że chyba przedawkowałaś właśnie Coccolino, bo jego zapach unosił się w moim pokoju chyba przez miesiąc;) Minęło tyle lat a Ty znów sprawiasz, że Coccolino będzie mi się kojarzyć wiśnie z Tobą:)
    pozdrawiam ciepło przyszła sąsiadeczko;)

    Odpowiedz
    • weronika | mavelo
      27 listopada 2017 at 19:45

      Aaaa! Jakie wspomnienia, Ruda!!! :)) Pamiętam ten motyw, ale nie mogę sobie przypomnieć jak wyglądał ten sweter Jakbyś nie napisała o tym, to sama sobie bym tego nie przypomniała. W ogóle to pożyczanie sobie ubrań kiedyś był fajne – niezależnie od wzrostu i wagi wychodziło na to, że wszystkie nosiłyśmy ten sam rozmiar
      To jak już się wprowadzisz na dzielnie to przyjdę do Ciebie kiedyś w chłodny dzień i będziesz mi musiała pożyczyć sweter Oddam wyprany i wypłukany w Coccolino (a jakże!) – ale bez obaw – czytam już teraz instrukcję i wszystko będzie pachnieć jak należy
      P.S. Czyli już w gimnazjum promowałam Coccolino! :)))

      Odpowiedz
  • Ania
    28 listopada 2017 at 07:36

    W mojej pamięci zostają zapachy, które rozpoznałabym będąc obudzoną w środku nocy i obstawiam, że nie zdążyłabym otworzyć oczu a już bym powiedziała, co to jest.
    Zapachy te kojarzą mi się z osobami, ludźmi, którzy byli lub są przy mnie; z miejscami, które mają szczególne miejsce w moim sercu; sytuacjami.

    W moim życiu były dwie kobiety, które dały mi co mogły i pokazały, że życie nie zawsze jest kolorową bajką. W każdej sytuacji mnie wspierały, choć nie pozwalały mi iść na łatwiznę.
    Zapach konwalii bezsprzecznie kojarzy mi się z Mamą. Uwielbiała te kwiaty, czekała na początek wiosny by od razu kupić bukiet od staruszki na targu. Na Dzień Matki jak i urodziny zawsze dostawała ode mnie piękny bukiet złożony z kilku mniejszych, by zapach utrzymywał się dłużej.
    Babcia kojarzy mi się z rosołem. Nie wiem, jak Ona to robiła, ale był mistrzowski. Piękny, złoty kolor, a smak… Nie do opisania. Ale to właśnie jego zapach utkwił mi w pamięci. Był cudownym lekarstwem zarówno na chorobę jak i zły humor.
    Ich już nie ma ze mną, ale woń tych rzeczy zostanie ze mną na zawsze. Przypominają mi dzieciństwo.

    Poza tym, szaleję na punkcie zapachu lasu po deszczu – kilka lat jeździłam na kolonie nad morze. Plaża od ulicy oddzielona była lasem, ośrodek także był w lesie. Była młoda i zbuntowana, ale właśnie ten las wprowadzał mnie w stan spokoju.
    Drugim zapachem, który kojarzę z miejscem jest zapach gór. To niespotykany nigdzie indziej zapach- świeżego powietrza mieszanego z dymem spalanego drewna, drzew, strumyków… I oscypków. Tak cudownie się łączą tworząc istną harmonię zapachów.
    No i oczywiście, jedyny bezsprzeczny zapach, który uspokaja mnie dziś – zapach miasta. Większość ucieka od miasta, by żyć w spokoju, a ja lubię ten gwar, szum, zmieszany zapach perfum, mieszające się zapachy piekarni i stacji benzynowej… To takie „moje miejsce”.

    W moim sercu jest też miejsce na dwa zapachy i dwoje ludzi – Narzeczonego i Córeczkę. Zapach perfum, wody kolońskiej czy płynu do kąpieli przypomina mi, że jest ktoś, kto na mnie czeka i dla kogo warto się starać. TO oni dają mi „siłę napędową” do działania, wpierają mnie nawet najbardziej szalonych pomysłach. To dzięki nim po latach wróciłam do rysunku (ołówki… Tak pięknie pachną! No, może nie ołówki, ale ścierany grafit…) , zajęłam się rękodziełem, a na co dzień tworzę nowe zapachy – pichcąc cuda w kuchni.

    Odpowiedz
  • Ania Kitowska
    28 listopada 2017 at 09:36

    Ja tylko wpadłam powiedzieć, że otworzyłaś mi w pamięci wielgachną szufladę z wszystkimi wersjami „Każde dziecko to potrafi” – uwielbiałam tę książkę! Swoją drogą, niezła presja w samym tytule

    Odpowiedz
    • weronika | mavelo
      30 listopada 2017 at 21:20

      Nie myślałam, że ktoś jeszcze będzie znał tę książkę! Ale super :))) Nie zapomnę jak w tych latach 90. chodziłyśmy z przyjaciółką po wszystkich papierniczych sklepach w naszej małej mieścinie i pytałyśmy o „wyciorki” bo były potrzebne do projektu Patrzyli na nas jak na kosmitki

      Odpowiedz
  • Ewelina
    28 listopada 2017 at 13:22

    Dla mnie zapachy zawsze były ważne. Nigdy nie miałam ulubionego. Dziś mam. Zapach dłoni taty mojej córki. Kiedy trzymaliśmy się za ręce w czasie porodu, przytulałam jego dłoń do mojego policzka. Nawet w tych najtrudniejszych momentach. Dziś nie pamiętam już bólu ani strachu. Pamiętam tylko ten zapach i nieziemską radość, kiedy maleńka przyszła na świat po 18h. Jest jednak coś pięknego w tym zapachu dłoni, co wyróżnia go spośród wszystkich innych. Dziś chętnie odurzam się nim zarówno w tych dobrych, jak również w tych złych chwilach. I zawsze jest dla mnie kojący i dobry. Jest poczuciem bezpieczeństwa i siłą, którą ja mam w sobie. Po prostu to zapach bycia RAZEM

    Odpowiedz
  • Agnieszka jaśkiewicz
    28 listopada 2017 at 16:00

    Bardzo miłe wspomnienia ma dla mnie zapach świeżo skoszonej trawy. Jak byłam mała to mieliśmy taką tradycję na podwórku, że kiedy kosili trawę przed blokiem robiliśmy z innymi dzieciarami bitwę na tę skoszoną trawę. Dostawaliśmy za to oczywiście burę od sąsiadów Mimo to jest to dla mnie jedno z fajniejszych wspomnień dzieciństwa.

    Odpowiedz
  • Ola Romańska
    29 listopada 2017 at 15:16

    Zapach wypełnia każdy mój dzień od pierwszych chwil po przebudzeniu, aż do samego końca dnia. Gdy zostaję w domu sięgam po cudownie pachnącą zieloną herbatę z malinami, która zawsze mnie budzi, gdy wychodzę z domu w ciężki dzień używam moich ulubionych energetyzujących perfum. Gdy potrzebuję dodać sobie pewności siebie i siły kobiecości wybieram odpowiedni zapach z mojej kolekcji i on od razu wprowadza mnie w pożądany nastrój. Wiosna to zapach kwiatów, lato zapach cytrusów i trawy, a jesienne i zimowe wieczory kojarzą mi się tylko i wyłącznie z zapachem kakao, wanilii, pomarańczy, goździków i mandarynek. Uwielbiam gdy te zapachy otulają mnie czy to podczas oglądania serialu czy czytaniu wciągającej książki przy zapalonej świeczce lub przy kubku ulubionego napoju. Odpowiedni zapach pozwala mi zawsze wyciszyć się i odpocząć psychicznie oraz fizycznie po ciężkim dniu. Całość kończy najczęściej moja cudownie pachnąca piżamka, w której idę spać. Nie ma nic przyjemniejszego, niż po ciężkim dniu „wpakować się” w ciepłą, miłą i cudownie pachnącą piżamę.. I spać ze świadomością, że już za chwilę czeka nas kolejny ciekawy dzień pełen nowych zapachów.

    Odpowiedz
  • Karolina S
    30 listopada 2017 at 18:31

    Na początku nie mogłam wymyślić, jaki zapach mogłabym opisać… Nie mam żadnych wspomnień z dzieciństwa z tym związanych, więc chciałam już się poddać, ale nagle… No tak! Jest jeden zapach, który przyprawia mnie o motylki w brzuchu, ale sprawa z nim jest co najmniej skomplikowana. Może zacznę od początku:
    W wieku 13 lat pojechałam sama (czyt. bez rodziców, ale z nauczycielami i rówieśnikami) na wymianę, do Niemiec. To był wyjątkowy czas, poznałam kulturę i obyczaje ludzi, którzy mieszkają setki kilometrów ode mnie. I chociaż pokonałam na tym wyjeździe dużo swoich leków i spróbowałam wielu nowych rzeczy, to ten wpis miał być o czymś innym… Był taki zapach, zapach świeżości, zapach poranka, subtelności, lekko mroźny, ale strasznie przyjemny. Czułam go każdego poranka, gdy o świcie ruszaliśmy w podróże po Niemczech. I być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, a ja nawet nie zauważyłabym tego niezwykłego zapachu, gdyby nie jeden dzień…
    Kilka lat później, gdy wyszłam rano na powietrze, był zwykły poranek, kolejny, po prostu, jak zawsze. Jednak gdy otworzyłam drzwi na zewnątrz, uderzył mnie ten sam zapach, co wcześniej. I, o ile sam zapach nadzwyczajny nie był, o tyle przywołał we mnie mnóstwo pozytywnych wspomnień i dał mi potężną dawkę energii na dalszą część dnia. Stałam i zaciągałam się nim, a wyglądało to pewnie co najmniej komicznie.
    I pomyśleć, że nie czując kwiatów, morskiej bryzy czy leśnych choinek, można wspominać wyjątkowy zapach przez tyle lat. Zwyczajny zapach mroźnego, porannego powietrza z nutką cudownych wspomnień.

    Odpowiedz
  • Ania Kalemba
    1 grudnia 2017 at 12:38

    ahhh, wywołałaś u mnie piękne wspomnienia!! :*

    Odpowiedz
  • Malwina Sopyła
    1 grudnia 2017 at 17:39

    „Ludzie bowiem mogą zamykać oczy na wielkość, na grozę, na piękno, i mogą zamykać uszy na melodię albo bałamutne słowa. Ale nie mogą uciec przed zapachem. Zapach bowiem jest bratem oddechu. Zapach wnika do ludzkiego wnętrza wraz z oddechem i ludzie nie mogą się przed nim obronić, jeżeli chcą żyć. I zapach idzie prosto do serc i tam w sposób kategoryczny rozstrzyga i skłonności lub pogardzie, odrazie lub ochocie,miłości lub nienawiści. Kto ma władzę nad zapachami, ten ma władzę nad sercami ludzi. więcej”
    Patrick Süskind – Pachnidło. Historia pewnego mordercy

    Coś prawdziwego jest w tych słowach, otóż zapach towarzyszy Nam od zawsze. Jest „łapaczem chwil”, które skrzętnie przechowujemy w sieci kruchych wspomnień. Za każdym zapachem kryje się wyjątkowa historia..
    Dla dziecka najważniejszy jest zapach mamy, słodka nuta bezpieczeństwa. Potem „oczami wyobraźni” widzę Nasz jesienny wieczór, baśnie 1001 nocy i ten zapach gorącego kakao, który unosił się w całym mieszkaniu…
    Kolejne wspomnienie łącze ze świętami, zapachem mandarynek, cynamonem, słodkimi migdałami. Żywym drzewkiem o aromatycznej sosnowej nucie, które Tata przyniósł w dzień przed wigilijnym wieczorem.. Dalej identyfikuje w pamięci wyjątkowy zapach nowej książki.. Ta intensywna woń druku, która ulatniała się wraz z otwieraniem książki, czytaniem i przewracaniem kartek. Tak, to był niewątpliwie zapach przygody zaklęty między stronicami…W pamięci także odnajduje ciężkie zimowe, samotne wieczory a tuż obok nich aromatyczne kąpiele, świece i czekolada..
    Ach i wizyty u mojej kochanej babci..Zapach świeżo upieczonych drożdżówek z wisienkami i kawa zbożowa…
    Tak wiele pachnących wspomnień w moim sercu się chowa..
    Magiczna siła tkwiąca w nieśmiertelnej woni, zapach jak niewidzialny dotyk zawsze Nas utuli..

    Odpowiedz
  • Kaja
    2 grudnia 2017 at 20:41

    Twój kinowy wpis zainspirował mnie do tej odpowiedzi
    Najbardziej romantycznie, ciepło i miło kojarzy mi się… zapach popcornu. Z moim mężem poznałam się podczas studiów i oboje nie mieliśmy wtedy zbyt dobrych warunków mieszkaniowych na spędzanie czasu w domu. To była zima, więc spacery na mrozie też odpadały. A. zapraszał mnie wtedy do kina. To było takie cudowne i beztroskie. To nic, że trwała sesja i oboje powinniśmy siedzieć z nosem w książkach. Chodziliśmy do kina na prawie każdy film – bez względu na to, czy był dobry czy nie Ważniejsze od tego filmu były szepty do ucha, trzymanie się za dłonie, czułe spojrzenia. Takie ciepłe, wyjątkowe i niepowtarzalne. I zawsze kiedy jestem w pobliżu kina i czuję zapach popcornu to robi mi się ciepło na sercu. To był najbardziej wyjątkowy czas w moim życiu. A po latach mąż mi się przyznał, ze na te częste wizyty w kinie musiał zapożyczyć się u kolegi!

    Odpowiedz
  • Magda
    2 grudnia 2017 at 20:56

    Najbardziej magicznie pachną dla mnie Święta Bożego Narodzenia. To zapach choinki, kapusty z grzybami, pierogów, barszczu, smacznych ciast, zapach świec. Nie ma w całym roku tak pięknie pachnącego czasu, jak właśnie Boże Narodzenie. Może to skojarzenie będzie dziwne, ale Święta kojarzą mi się również z zapachem nowych ubrań To taki, charakterystyczny, świeży zapach. Kiedy byłam mała to oprócz zabawek pod choinką zawsze znalazłam coś do ubrania, albo piżamę, albo skarpetki. Nie zawsze ten prezent ubraniowy był trafiony Ale nawet jeżeli ubranie nie było super modne to zawsze się z niego cieszyłam i chodziłam dumnie w tym nowym odzieniu!

    Odpowiedz
  • Zaglodzic Wroga
    2 grudnia 2017 at 22:45

    We mnie największe emocje wzbudza zapach oleju lnianego podgrzanego do wysokiej temperatury!
    Nie jest to mój ulubiony zapach, tak naprawdę nienawidzę go a za razem wzbudza we mnie wspomnienia, które sięgają ponad 15 lat wstecz. Pamiętam, jak babcia z dziadkiem używali go w swojej kuchni, w moim rodzinnym domu.
    Była to letnia kuchnia, której używaliśmy tylko w okresie wiosenno-letnim. Piec kaflowy, stary drewniany stolik i ledwo utrzymujący ciężar 8latki stare, drewniane krzesła. To nie jest konkretne wspomnienie, to jest całe lato wspomnień. Ten „okropny” zapach powoduje, że przenoszę się do czasów dzieciństwa, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a w oku łza. Wiem, że to jest przeszłość, wspomnienie, którego nie da się odtworzyć. Ten specyficzny zapach jest zarezerwowany tylko dla tamtych chwil, dlatego w swojej kuchni, życiu codziennym nie używam go. Powód jest tylko jeden, nie chce żeby stał się to zapach mojej codzienności, nie chce go czuć w każdej sałatce i w każdej innej potrawie przyrządzonej przeze mnie, chce się na niego napotykać przez przypadek tak aby mimowolnie wywołał na mojej twarzy uśmiech, a w sercu radość, która jest przypisany tylko dla babci i dziadka.

    Odpowiedz
  • Krzysztof Rynkiewicz
    3 grudnia 2017 at 22:40

    Rok 1992, mam wtedy… 9 lat, chodzę „na stadion”, czyli lokalne boisko o raczej nieolimpijskich rozmiarach.

    W okolicach trybun mieści się Miejski Ośrodek Kultury. Jak dzisiaj o nim myślę – był połączeniem ciepłej wiejskiej chaty (niska zabudowa, drewno na zewnątrz i w środku) oraz klimatu tajemnicy i mroku w stylu Twin Peaks czy Stranger Things (serio, serio).

    Uczę się wtedy tańca, o zgrozo… klasycznego, a na domiar złego w parze (to jest bardzo złe połączenie). Idzie mi całkiem dobrze – tak sobie wtedy myślę – do momentu, kiedy dowiaduję się, że muszę patrzeć na partnerkę, a nie… pod własne nogi (cholernie trudne)

    Ale, ale… zapachy. Cały MOK pachniał drewnem – ten zapach był szczególnie wyczuwalny po deszczu, wokół były drzewa, w środku boazeria, drewniany parkiet, stoły, półki, ławki (dobrze, że jeszcze nie tańczyliśmy w drewniakach!), słowem – drewno, drewno wszędzie. Je się widziało, słyszało (stukot butów), i oczywiście czuło.

    Do dnia dzisiejszego kultura pachnie mi drewnem, a ten zapach uruchamia serie skojarzeń. Fajne były te lata beztroski.

    Odpowiedz
  • Jola A
    3 grudnia 2017 at 23:10

    Zamknij oczy.

    Wyłącz muzykę. Czas na prostą zabawę zapamiętaną z
    dzieciństwa. Wtedy po zawiązaniu oczu apaszką koleżanka wkładała w dłoń różne
    przedmioty i trzeba było odgadnąć po kształcie i wielkości, co to takiego.
    Foremka do ciasta? Piłka? Kaseta?

    My pobawimy się w zabawę w zapachy.

    Świeży owocowy zapach, przywodzący na myśl słońce i liście. Jabłka.
    Wakacje na wsi, ulubiona przekąska. Ręce prababci zwinnie obierające skórkę
    koszteli, która, opadając, układała się w żółtą literę C.

    Słodki, prawie mdły zapach, karmel…? Krówki-ciągutki, które
    zaklejały usta skutecznie na całe przedpołudnie ;). Bezskutecznie mama
    upominała, by nie jeść ich przed obiadem. Potem nie miało już się chęci na zupę
    i drugie danie. Za to jakie miłe było to przedpołudnie!

    A ta woń alg? Trochę drzewa sandałowego, leśny zapach owoców…?
    Pierwsze perfumy, które otrzymałam w prezencie od przyszłego męża, który
    wiedziony męską intuicją, spośród wielu flakonów wybrał dokładnie te, za którymi
    przepadałam. To był znak.

    Czym są dla mnie zapachy? To najkrótsza droga przywoływania
    wspomnień, nawet sprzed wielu lat. I tych, pomyślałabym, już dawno zapomnianych.

    Odpowiedz
  • Ann
    3 grudnia 2017 at 23:13

    Dla mnie najpiekniejszy zapach to zapach glowki dziecka przywoluje te blogosc cieprliwosc nieczymnnie zmacone piekne i przede wszystkim milosc. Milosc pachnie niemowleciem ta jedna chwila ten jeden wdech powietrza i kocha sie najmocniej i na zawsze…

    Odpowiedz
  • Monika Miazio
    3 grudnia 2017 at 23:25

    Każdy z nas pamięta zapach swojego dzieciństwa.. każdy ma jakieś wspomnienie.. pamiętasz zapach gumy balonowej hubabuba ? Chciało się ja zjeść! A była nierozpuszczalna teraz gdy mam syna i oczekują na drugiego chce by ich dzieciństwo rownież kojarzyło się z zapachem beztroski, takim kiedy nawet po latach bedą mieli przed oczami widok dzieciństwa.

    Odpowiedz
  • Katarzyna Wojcieszczak Rozmus
    3 grudnia 2017 at 23:47

    Jestem młodym rocznikiem i w czasie mojego dzieciństwa już zaczęły upadać, likwidować się małe gospodarstwa przydomowe ja doskonale pamiętam zapach świeżo koszonej trawy i ten piękny zapach świeżutkiego sianka zbieranego przez dziadków, mimo tego ze była to dla nich bardzo ciężka praca tego zapachu dzieciństwa nigdy nie zapomnę. Mam nadzieję że moje dzieci w przyszłości będą miały tą przyjemność poznać te „wiejskie” zapachy na własnym nosie a nie przez ekran telewizji czy tableta.

    Odpowiedz
  • dorot
    3 grudnia 2017 at 23:59

    Bardzo długo żyłam w przeświadczeniu, że węch odgrywa w moim życiu niewielką rolę. Byłam przekonana, że zdecydowanie trudniej byłoby mi żyć bez zmysłu dotyku czy wzroku… i chyba nadal tak myślę. Jednak co jakiś czas węch mnie zaskakuje, pokazując jaki jest wszechmocny, magiczny… Tylko on w jednej sekundzie potrafi przywołać w mej pamięci chwile, miejsca, o których dawno zapomniałam. Siła rażenia „zapachu przeszłości” jest powalająca. Nie można zaaranżować takiej podróży w czasie. To zawsze dzieje się w najmniej oczekiwanych sytuacjach. Czasem przyleci do mnie zapach moich pierwszych perfum, które dostałam od taty. Innym razem, nagle owionie mnie zapach naftaliny, ale nie każdej, tylko tej konkretnej, tej, która pachniała w domu sąsiadki, właścicielki jedynego telefonu na wsi. I już tam jestem – widzę ze szczegółem każdy detal domu, przypominam sobie, do kogo i w jakiej sprawie telefonowała wtedy moja mama, niemal czuję pod nogami tamtą skrzypiącą podłogę… Tak jak czuję pod stopami trawę i słyszę pszczoły latające po sadzie mojej prababci, zawsze gdy doleci mnie zapach dzikich fiołków. Uwielbiam te chwile! I nie mogę się doczekać, kiedy znowu jakiś zapach zabierze mnie w podróż do przeszłości

    Odpowiedz
  • Kasia
    4 grudnia 2017 at 10:39

    Dla mnie zapachem, który przywołuje wspomnienia jest zapach lasu. Od dzieciństwa jeździłam na obozy harcerskie. Rok w rok cały lipiec spędzałam w lesie, pod namiotem, bez dostępu do jakiejkolwiek elektroniki, czy cywilizacji. Zresztą nie było to nikomu potrzebne, bo do rodziców pisało się listy, żeby przywieźli tylko czyste ubrania (i słodycze wiadomo), bo wcale a wcale nie chcesz wracać. I jeszcze zapach jeziora. Co to była za radość jak można się było dzień w dzień pluskać w wodzie! Niesamowite jest to jak szybko potrafię wrócić do tamtych chwil na każdym spacerze w pobliskim lesie…

    Odpowiedz
  • Jola A
    6 grudnia 2017 at 20:31

    Dziękuję bardzo za wyróżnienie Wszystkiego dobrego, Mikołajkowego!!!

    Odpowiedz
  • Ania
    9 grudnia 2017 at 21:09

    dziękuję bardzo

    Odpowiedz
  • weronika | mavelo
    10 grudnia 2017 at 17:35

    A ja dziękuję bardzo za udział w zabawie :)) Właśnie wysłałam maila!

    Odpowiedz

Skomentuj weronika | mavelo Anuluj odpowiedź