Czas najwyższy na coś lajfstalowego! „11 faktów o mnie” to nominacja w ramach Liebster Blog Award – nominowała mnie Matylda z Calm Station – Matyldzie bardzo dziękuję za wyróżnienie i zapraszam Was to przeczytania kilku ciekawostek na mój temat.
- Będąc w liceum chciałam studiować na AWF-ie. Odwidziało mi się to jednak po maturze, później jeszcze chciałam zrobić dwuletnie studium z instruktora fitness – był to wtedy tak mało popularny kierunek, że razem ze mną zgłosiły się na niego 2 osoby i nie utworzono grupy.
- Uwielbiam ostre jedzenie. Mam taką ulubioną przyprawę, która jest extra hot i dosypuję ją w dużych ilościach do wszystkiego co nie jest słodkie: jajecznica, makarony, ryże, warzywa z patelni, pizza, kanapki… Bez tej przyprawy dla mnie to jest bez smaku. Kupuję ją zawsze po kilka opakowań i jestem zrozpaczona kiedy się skończy, a ja nie zdążyłam uzupełnić zapasów
- Bardzo źle znoszę bycie w tłumie. Dlatego unikam galerii handlowych, zwłaszcza w godzinach szczytu (i w okresie przedświątecznym). Rok temu moja mama bardzo chciała jechać ze mną i z moją siostrą na zakupy – pojechałyśmy, ale przeryczałam później cały wieczór. Nic złego się nie stało, po prostu poczułam się bardzo przytłoczona i musiałam odreagować.
- Mam wrażliwy węch. Dlatego perfumami mogę się spryskiwać raz na kilka-kilkanaście dni. Preferuję zapachy, które dla innych są nietrwałe, od tych mocniejszych i super trwałych po prostu boli mnie głowa.
- Kiedy byłam mała moim największym marzeniem było założenie schroniska dla zwierząt. Nawet wymyśliłam sobie, że będzie to za domem i projektowałam coś na wzór boksów dla psów. Teraz wiem, jak bardzo to marzenie było nierealne bo założenie schroniska to naprawdę ogromny temat. Za to mam 3 adoptowane psy i kotkę – więc w sumie można to podciągnąć pod realizację tego marzenia :D
- Często wyłączam telefon na weekend. Zazwyczaj w piątek wieczorem pada mi bateria i wcale nie silę się, żeby szukać ładowarki Zdarza się, że uruchamiam telefon dopiero we wtorek (chyba, że wiem, że muszę się z kimś skontaktować w weekend to wtedy jestem w zasięgu).
- Kiedy miałam 7 lat przeszłam na wegetarianizm. Zakomunikowałam rodzicom, że nie będę jeść mięsa i koniec, było mi szkoda zwierząt. Pamiętam, że byli z tego bardzo niezadowoleni – moja mama mocno się o mnie martwiła, a wszyscy dorośli powtarzali, że nie urosnę i wypadną mi wszystkie zęby. Urosłam do 170, moje zęby mają się dobrze więc chyba jednak ten wegetarianizm nie taki straszny A tak bardziej serio – lata temu nie było takiego dostępu do wiedzy na temat odżywiania, wszystko co inne budziło wiele obaw bo nie było jak tego zweryfikować.
- W gimnazjum i ogólniaku ćwiczyłam gimnastykę. Z kilkoma dziewczynami miałyśmy team, w którym trenowałyśmy różne wygibasy, byłyśmy nawet na kilku zawodach. To nie było jakieś profesjonalne, ale miałyśmy z tego ogromną frajdę. Moim numerem popisowym było założenie obu nóg za głowę i potrafię to do dzisiaj
- Mam starszą siostrę Kasię. Jestem od niej młodsza o 4 lata, w dzieciństwie jak to rodzeństwo darłyśmy ze sobą koty, ale już jako nastolatki zakopałyśmy wszelkie wojenne topory i do dzisiaj dogadujemy się świetnie.
- Wielu znajomych mówi do mnie Wero albo Nika. Chociaż jest też wiele osób, które zwracają się do mnie w pełnym imieniu, dla mnie każda forma jest w porządku (pomijając przezwisko, które nadawała mi moja siostra w dzieciństwie, kiedy byłyśmy pokłócone, a było to: „Ty wstrętna Weronichurko” Ja na nią mówiłam wtedy „Kaśka-Pierdaśka” )
- Mam słabość do czarnych, podpalanych kundelków. Co widać na załączonych obrazkach Kiedy byłam nastolatką przybłąkał się do nas taki czarnulek – spędziłam pół wakacji, żeby go oswoić i przyzwyczaić rodziców do myśli, że to nasz pies. Biedak zachorował poważnie i nie mieszkał z nami długo. Bardzo go kochałam i od tego czasu mam słabość do jego sobowtórów. Adopcja Trufli i Kluski to właśnie na wzór Trufla, ale dodam, że Kaziu trafił nam się zupełnie przez przypadek! Chyba te czarne prawiewilki są nam przeznaczone
Przygotowując ten wpis poczułam się jak w latach szkolnych, kiedy każdy prowadził zeszyt ze „Złotymi Myślami” i odpowiadało się w nim na różne pytania, takie właśnie różności na swój temat, to było bardzo popularne w latach 90.
Zachęcam Was do napisania jakiejś ciekawostki na swój temat w komentarzu, albo do podzielenia się 11 faktami na blogu. Widziałam już tego typu wpisy u wielu dziewczyn i za każdym razem mam ogromną przyjemność czytając takie fakty
PS Skoro mamy tu wszystkie piesie, to musi być i kicia! Jakiś taki zwierzęcy wpis tag wyszedł
29 komentarzy
Ania Kalemba
21 listopada 2016 at 11:08Wero! Fajnie wiedzieć takie małe rzeczy o Tobie!
weronika | mavelo
21 listopada 2016 at 23:02Agnieszka
21 listopada 2016 at 11:36Piękny ten Twój zwierzyniec! I podsunęłaś mi pomysł jak skrócić imię mojej bratanicy Weroniki Nika bardzo mi się podoba! Na razie nie będę mącić dziecku w głowie, ale jak podrośnie, będę mogła ułatwiać sobie życie
weronika | mavelo
21 listopada 2016 at 23:03Weronika zdecydowanie za długie A zwierzyniec mam ekstra – przyznaję :))) Niesamowite, jak przy pierwszym spotkaniu można wyczuć zwierzę i skompletować taką zgraną i łagodną gromadkę!
Jola (Yolsh)
21 listopada 2016 at 12:58Też nie przepadam za tłumami, ale o dziwo czasami mi to nie przeszkadza. Dzieje się tak, kiedy na czymś mi bardzo zależy.
weronika | mavelo
21 listopada 2016 at 23:04Ja lubię się od czasu do czasu pobawić gdzieś na imprezie ze znajomymi. I mimo, że jest to tłum to nie ma tam pośpiechu – tak sobie myślę, ze to chodzi o ten tłum i pośpiech w jednym.
Zuzanna Ploch
21 listopada 2016 at 13:52Bardzo sympatyczny wpis, a zwierzaki przekochane A ja jak byłam mała chciałam zostać projektantem mody, a potem architektem wnętrz. A zostałam dietetykiem
P.s. Będzie mi miło, jeżeli dodasz wpis do mojego Linkowego Party http://www.chilliczosnekioliwa.pl/2016/11/jak-stworzyc-portfolio-fotograficzne.html
weronika | mavelo
21 listopada 2016 at 23:07Dziękuję! Zwierzaki to moja duma
Dietetyk to fajny zawód, jeden z takich do których ma się pasję Bo nie każda praca to ze sobą niesie.
Dorzuciłam coś od siebie do linkowego party – myślę, że papierowe choineczki mogą kogoś zainteresować
Matylda
21 listopada 2016 at 14:28Super, że udało Ci się podzielić się faktami, bardzo przyjemnie się czytało! Gratuluję, że udało Ci się wytrwać w wegetarianizmie od tak młodego wieku! Ja też pierwszą próbę podjęłam jeszcze w podstawówce, ale nie wytrzymałam długo – moja rodzina była do tego sceptycznie nastawiona, a i dostępność wegetariańskiego jedzenia była dużo mniejsza niż w dzisiejszych czasach, pamiętam tylko takie wielkie paczki sojowych kotletów, na które pod koniec nie mogłam już patrzeć ;P
weronika | mavelo
21 listopada 2016 at 23:10Dzięki Matylda!
Kotlety sojowe w latach 90. – skąd ja to znam Moja mama próbowała przemycać niewielkie ilości mięsa np. w pierogach Ale ja się tak zablokowałam, że miałam odruch wymiotny, nawet przy stoisku z mięsem zaczynało mi charakterystycznie bulgotać w gardle (teraz całe szczęście potrafię to kontrolować, ale pieczone kiełbaski i takie inne to wcale nie są dla mnie przyjemne zapachy). Wiec moi rodzice nie bardzo mieli wybór, spasowali Ale doskonale rozumiem, czemu się o mnie martwili. Do tej pory na temat wegetarianizmu krążą jakieś legendy.
haukotella
22 listopada 2016 at 09:41Mam bardzo podobnie z tłumami – wywołują we mnie jakiś niepokój. A co do wegetarianizmu, to ja przestałam jeść mięso w wieku 6 lat i cała rodzina bardzo podobnie reagowała.
weronika | mavelo
22 listopada 2016 at 12:03Tak – niepokój to trafne słowo, ten pośpiech, który towarzyszy nam coraz bardziej jest bardzo widoczny właśnie w tłumie, takie to nienaturalne i trochę przerażające.
Z tym wegetarianizmem fajna historia – pierwszy raz spotykam kogoś innego, kto również z własnej woli przeszedł na wegetarianizm w tak młodym wieku
Ania Legenza
22 listopada 2016 at 10:09Ale fajnie dowiedzieć się o Tobie więcej Z tym tłumem mam tak samo! Wszystkie wyjścia, gdzie jest więcej osób muszę w jakiś sposób "odchorować".
weronika | mavelo
22 listopada 2016 at 12:08Dziękuję Aniu Od czasu do czasu można w ten tłum wejść, ale tak jak piszesz – trzeba to później odreagować, odchorować. Na mnie najlepiej później działa odpoczynek w domu, jestem totalną domatorką
Marta Mytych | Veganama
22 listopada 2016 at 11:55Miałam w swoim życiu dwa podpalane kundelki Jeden był mieszańcem jamnika, a drugi wilczkowaty Totalnie podzielam Twoje umiłowanie do takich psiaków I ja też ćwiczyłam gimnastykę sportową
weronika | mavelo
22 listopada 2016 at 12:10Ile wspólnego Za każdym razem, kiedy widzę takiego czarnego psiaka to najchętniej bym go przygarnęła, nie ważne w jakim rozmiarze, czy na krótkich czy na długich łapakach – te mordy mnie rozbrajają
Mrslifestyle.pl
22 listopada 2016 at 15:32Heeej, a co z Weroną wymienną na Weronkę??? Skąd ja znam tę niechęć do zatłoczonych miejsc… Buzi
weronika | mavelo
27 listopada 2016 at 18:48Może być Weronka kojarzy mi się niezmiennie z krową Weronką mojej cioci Zosi, która to krowa zresztą dostała takie imię na moją cześć Ale krowy to bardzo fajne zwierzęta
Ola z piekniejest.pl
22 listopada 2016 at 16:01Wspaniałe psiaki, jesteś nie tylko utalentowaną, ale zdecydowanie ciepłą osobą, fajnie coś więcej się o Tobie dowiedzieć.
Z wege miałam podobnie, tylko miałam 14 lat, mama powiedziała, że nie wytrzymam tygodnia. Miałaby rację, gdyby tego mi nie powiedziała, a tak zrobiłam Jej na złość
Pozdrawiam
weronika | mavelo
27 listopada 2016 at 18:49Dziękuję Olu! Najwyraźniej to wege u wrażliwych osób pojawia się już od młodych lat
Madame Malonka
22 listopada 2016 at 20:00Tę słabość do przypalanego umaszczenia od razu widać u Twoich psiaków Nie wiedziałam też, że ktoś może mieć aż tak wyczuolny węch, aby psikać się co kilkanaście dni! Ja to robię raczej codziennie rano. Jednak mam tak, że zawsze w szufladzie leży kilka perfumów. Jeden ulubiony zapach potrafi jednego dnia mnie męczyć, a innego w ogóle nie czuję.
Namysłowska 3
23 listopada 2016 at 06:33No powiem Tobie, że ambitnie podchodziłaś do sprawy – mam na myśli to schronisko za domem Ty piesów zazdroszczę ogromnie. Też chciałabym mieć ale pomimo dużej przestrzeni nie będę katować zwierzaka bieganiem po schodach
Agnieszka Wieczorek
24 listopada 2016 at 20:51Super dowiedzieć się o Tobie tylu nowych rzeczy! Twoje zwierzaki są cudowne i prawiewilki, i kicia
weronika | mavelo
27 listopada 2016 at 18:49Dziękuję Aga!
Matylda Em
27 listopada 2016 at 19:12Nie tylko w latach 90tych: będąc w podstawówce, czyli jakieś 5-6 lat temu, też prowadziliśmy takie zeszyty: jeden mam do dzisiaj. Zwierzęta masz cudowne: zazdroszczę możliwości posiadania psa (a właściwie psów) – w moim przypadku, czyli mieszkając w mieście, podczas kiedy wszyscy domownicy wychodzą na cały dzień z domu, dla biednego zwierzęcia byłaby to katorga. Dlatego „mam” dwa cudowne koty, bez których teraz nie wyobrażam sobie życia.
weronika | mavelo
27 listopada 2016 at 19:20Myślałam, że ten zwyczaj ze złotymi myślami przepadł! Z sentymentem wspominam zaginane rogi z napisem „nie zaglądać” Ciekawe, czy aktualnie to jeszcze funkcjonuje.
Z psiakami jest tak, że one przez cały dzień śpią Zanim zaczęłam pracę w domu to najpierw mieliśmy jednego psa, po roku drugiego, po roku kolejnego Dopiero później przeszłam na freelance, a wcześniej te włochacze zostawały same nawet na 12 godzin… i 90% czasu spały
Beata Redzimska
30 listopada 2016 at 08:24WOW, Weronika, w wieku 7 lat przeszlas na wegearianizm. Gratuluje charakteru. WOW. Pozdrawiam serdecznie Beata
Judyta/Pracownia Re
11 grudnia 2016 at 20:10Też bardzo lubię takie wpisy. Stworzyłam taki z okazji urodzin
Fotograf weselny Łódź
2 kwietnia 2024 at 21:00Więcej!